piątek, 3 listopada 2017

Noc III ~ vol.2

mikakrul - : Yahoo Image Search Results

~ Hikari


Patrzyłam z przerażeniem na wampira. Kurwa... w co ja się wkopałam ? Nie chciałam nic wiedzieć czego nie powinnam wiedzieć... ja miałam inne plany... nie szarpałam się. Nic by mi to nie dało. Ferid był ode mnie znacznie silniejszy i jakbym próbowała to by zle się dla mnie skończyło. Próbowałam wyczytać coś z jego oczu. Może tylko mnie testuje dla Krul ? Może o to właśnie chodzi w tym wszystkim

  • Dlaczego to robisz ? - zapytałam starając się być opanowana. Strachu okazać przed nim nie mogłam – Powiedz...
  • To moje małe hobby – zaśmiał się – Moje i paru innych z mojej frakcji. Ale co Ci nie pasuje ? Jesteś taka jak my. Jesteś wampirem.
  • To nie powód żeby trzymać dzieci w niewoli ! Za mało dostajesz ? Musisz te biedne dzieci przetrzymywać ? - tak broniłam ludzi tylko dlatego, że nie miały wyjścia i musiały oddawać nam krew. W innych warunkach, nie takich.
  • Mam zapotrzebowania, a to bydło zwane przez Ciebie dziećmi pasuje idealnie – puścił ją z uśmiechem – Choć spróbujesz sama.

Poczułam ulgę kiedy mnie puścił. Jednakże chwile po tym poczułam jego dłoń na swoim nadgarstku. Ciągnął mnie do jednego z dzieci. Wyglądało najgorzej. Musiałam przed nim kleknąć. Obcowanie z krwią nie było niczym nowym, wampiry robiły to by przeżyć. Lecz ja nigdy nie piłam prosto od dawcy, jedzeniodawcy. Patrzyłam na te biedne dziecko i pod naporem Ferida, był silniejszy niż myślałam, zatopiłam kły w szyi maluszka. Zamknęłam oczy by nic nie widzieć. Miałam wypić parę kropel by się ode mnie odczepił.

Nie mogłam przestać... wbiłam kły mocniej, podtrzymywałam człowieka. Nie stawiał oporu, nawet nie pisnął. Bathory przyglądał się wszystkiemu. Jego wzrok wciąż na mnie spoczywał. Opanowałam się po upływie chwili... ja... nie. Pierwszy raz był taki ekscytujący !

  • Zabiłaś go – odparł sprawdzając – A jak dobrze wiesz zabicie dawcy na terenie jest zakazane. I surowo karane.
  • Co ?

Na własną rękę sprawdzałam nie kłamie... panowałam nad sobą ! Nie poddałam się wcale emocją. Mały udaje ! Tak on udaje swoją śmierć ! Da się takie rzeczy robić, słyszałam na pogadance na temat bydła udającego martwych by się stąd wydostać do świata może lepszego niż nasze wampirze miasto. Odwróciłam głowę patrząc na towarzysza, twarz miałam brudną od krwi. Wstałam z kolan. I tyle zdołałam zrobić...

  • Muszę powiedzieć o tym Krul – westchnął – Taka szkoda, był z niego dobry towar. Zabiłaś najlepszą perełkę.
  • Nie mów jej – gdyby się dowiedziała byłabym skończona i martwa tak jak ten dzieciak – Proszę Ferid nie mów jej nic... zrobię wszystko co poprosisz ! - zależało mi bardziej na życiu niż swoim honorze.
  • Dowiesz się w swoim czasie co będę od Ciebie chciał. A teraz wyjdz. Muszę posprzątać. I za nim opuścisz rezydencje. Umyj się.

Pokiwałam głową i zrobiłam tak jak mi kazał. Dalsze wchodzenie mu w drogę... nie ! Zapłaciłam jeszcze wyższą cene za swoją naiwność. Ten psychol mógł chcieć ode mnie dosłownie wszystkiego. A najgorsze w tym był fakt iż nie byłam wcale do niego zniechęcona... wręcz przeciwnie... ciągnęło mnie do szlachcica jeszcze bardziej. Mika będzie istotnym pomocnikiem w zdobyciu serca wampira.

~ Yukari

Pospałam zaledwie parę minut. Zostałam szybko wybudzona przez jakiegoś szeregowca. Przytargał mi kopertę z wypisem z sali szpitalnej. Ku mojemu zdziwieniu był napisany rozkaz. Miałam się stawić w przeciągu 30 minut od odebrania koperty u Dowódcy. Nawet nie dadzą mi porządnie wypocząć. Podniosłam się i po ustabilizowaniu równowagi pierw poszłam do swojego pokoju. Był niedaleko, musiałam mieć łatwy dostęp do medyków na dobry początek. Tam wbiłam się w zapasowy mundur, bez niego nie mogłam się pojawić przed obliczem samego Dowódcy naszej armii. Miałam dość sporo czasu więc szłam na spotkanie powoli. Musiałam uważać na wciąż świeże rany. Po drodze próbowałam zająć myśli czymś innym niż niespodziewanym spotkaniu oraz tym co się stało niedawny czas temu. Że też akurat teraz musiał mnie wzywać do siebie. Znalazł idealną porę.

Do pomieszczenia wchodziłam przed świadczeniem o byciu tam również Aoi jak i Shinyi. Oczy nie dojrzały nikogo prócz Kureto. Stanęłam w niedalekiej odległości od biurka z wysoko podniesioną głową. Mój oddech był spokojny, co było przeciwne od tego co czułam w środku. Byłam cała zestresowana.

  • Nie będę owijał w bawełnę – zaczął – Powiesz mi co zaszło na linii frontu ? - mężczyzna był konkretny – Dokładnie co się działo. Z najmniejszymi szczegółami.
  • Pamiętam jak się rozdzieliśmy – cholera... Guren też musiał zeznawać, mamy problem – Potem szłam z Podpułkownikiem Ichinose, napadły nas wampiry. Od tego momentu nie pamiętam nic więcej – skłamałam patrząc mu prosto w oczy.
  • Zabawne, od niego słyszałem dokładnie to samo – pokręcił głową i wysunął dokument przed siebie – Musicie nie kłamać w takim razie. Nie mogliście się dogadać – nie wiedział o ich spotkaniu na sali.
  • Bo tak było – zamknij się już, powiesz za dużo co przekreśli Wasze kłamstwo i oboje zostaniecie ukarani. Pomyśl czasem Yuka co robisz...
  • Przeczytaj to na głos – rozkazał olewając słowa dziewczyny – I zastosuj się w najbliższym czasie. Czyli jutro.

Czyli nie mam urlopu zdrowotnego. Rany widocznie nie są na tyle grozne. A szkoda... wielka szkoda. Podeszłam bliżej i pochyliłam się odrobinę, jak dobrze, że mundury zakrywają dekolt. Cyckami przed nim świecić nie będę.

  • W dniu jutrzejszym na linii frontu w celu wykonania misji ma się stawić Generał Major Shinya Hiragi, Szeregowi Yuichiro Hyakuya, Yoichi Saotome, Kimizuki Shiho. Sierżant Mitsuba Sangu i Shinoa Hiragi. Pułkownik Yukari Naoko – zadrżałam na swoje własne imię – Pod dowództwem Podpułkownika Gurena Ichinose. W celu złapania nowych obiektów badań.
  • Spodobała mi się Wasza mieszanka – wskazał by podpisała – Jak się zapoznałaś – położył długopis.
  • Będę gotowa z samego rana – wzięłam długopis do ręki i podpisałam się.
  • Odejść – zabrał dokument i schował go z powrotem na miejsce.

Wyszłam od Dowódcy z mieszanymi uczuciami. Po raz drugi w tej samej grupie mamy gdzieś iść i to w tam małym odstępie czasowym. Bez żadnego rozdzielania tym razem. Albo wrócimy wszyscy razem albo żadne z nas nie wróci i tak będzie najlepiej. Do rana muszę doprowadzić się do porządku i zapakować ze sobą tak sporą ilość leków przeciwbólowych by więcej żadnego bólu na polu nie odczuwać. Przynajmniej będzie Shinya. Doczepie się do niego co może uchroni mnie przed spędzaniem chwil z podpułkownikiem świnią i prostakiem.


~ Mika

Dawno siedzieliśmy w maszynie latającej. Nie było powodu do przesiadywania w mieście jeszcze dłużej niż to było konieczne. Mieliśmy łapankę do wykonania. Siedziałem bez żadnych kolegów dookoła, nie leciało nas tylu byśmy czuli się jak sardynki w środku. Wiele dzieciaków wciąż było na wolności, a że wampirom kończyła się cierpliwość chcieli wszystkich wyłapać i pozabijać tych co będą przeszkadzać. Miałem szanse na spotkanie Yuu. Oddalać się od nich nie mogłem lecz wystarczyłoby jakbym go zobaczył, miałbym dodatkową motywację oraz on by wiedział o moim przeżyciu. Również miałby większą motywację do uwolnienia się od ludzi. Tylko jak on zareaguje na moją obecną przejściowa postać... Nienawidzi wampirów za wszystko co mu zrobili, a teraz do tego doszło zabicie jego rodziny oraz teoretycznie mojej osoby. Praktycznie żyje dalej i jakby to powiedzieć... mam się dobrze jeżeli można zaliczyć życie w pod postacią krwiopijcy jest na tyle dobre by się móc do tego przyznawać.

  • Mika nie myśl tyle – Rene dosiadł się obok niego – Wyłysiejesz od myślenia. Swoich włosów nikt nie chce stracić.
  • Wyłysieje ? - powtórzyłem nie rozumiejąc o co chodzi.
  • Słyszałem, że od myślenia się łysieje. Każda myśl powoduje utratę jednego włosa – przyjrzał mu się i na jego mundurze znalazł włos – Widzisz ? Już się u Ciebie zaczęło.
  • Bredzisz – pierwsze słyszę o czymś takim. Wampiry naprawdę wierzą w takie brednie ? Fajnie z nimi...
  • Mówie prawdę – pokazał raz jeszcze blond włos – Tu mam dowód na swoje słowa o łysieniu.
  • Niech będzie – nie wygram z takim. Jest zbyt zapatrzony w swoją wizję.
  • Nie myśl więcej Mika.

Za nim wyruszyliśmy okazało się iż musimy poczekać na nowych rekrutów. Dłużej muszę znosić mówienie Rene o włosach. Nie było nas za mało, według tego co mi mówili przed wejściem ludzie są tak słabi... wystarczyłoby zabrać ze sobą pięć osób by ich sprowadzić. Musimy na dłuższą wyprawę wyruszać. Krew jaką mam musi mi wystarczyć choćby miał uciec i wrócić sam do miasta po kolejną dawkę.

  • Lacus chodz do nas – ciemnowłosego wampira aż roznosiła energia – Dołącz się do nas ! - pomachał mu na dodatek.
  • Idę, a raczej jestem – stanął przed nimi – Mika co masz taką minę ? Mówił o włosach i byciu łysym ? - znał tą samą gadkę na pamieć.
  • Strzał w dziesiątkę – nie lubie go również ale jeden mądry się znalazł.
  • Bo to jest prawda ! - Rene się zezłościł na nich – Musicie mi uwierzyć !
  • Jasne jasne – odpowiedzieliśmy mu wspólnie mniej więcej w podobnych słowach.

Dalsze czekanie odbyło się w ciszy.


~ W innej części

  • Po Twojej minie można oczekiwać jednej odpowiedzi – rzekł z uśmiechem Crowley – Udało się w takim razie.
  • Udało udało – popatrzył na niego odwzajemniając uśmiech – Uwierzyła w zabicie małego. Owszem zabiła, ale on od dawna był uznany za martwego. Spaliłem go, a resztę dzieciaków odstawiłem na miejsce. Nic nie wiedzą.
  • Musiałeś je uśpić – sięgnął do szafki po specjalnie odkładaną krew – Mądrze postępujesz.
  • Wszystko dopiero się zaczyna.

~ Shinya

Dostałem pierwsze dzisiejszego dnia oficjalne zadanie od Braciszka. Osobiście miałem mieć odpuszczone obowiązki jak większość lecz przez wyruszenie na poszukiwania wykazałem chęć pracy i tak dalej jestem na służbie. Odbije to sobie podczas jedzenia kiedy będę mógł zjeść tostów za cały dzień. Specjalnie z racją żywnościową poczekam do wieczora, do pory kolacji dokładniej. Wiedziałem o co chodzi i dlatego miałem utrudnione zadanie. Z listem szedłem znanymi mi dobrze korytarzami. Miałem również parę miejsc do sprawdzenia lecz pierwsze wydawało mi się trafne. I po wejściu bez pukania, jak zawsze zresztą, ucieszyłem się. Nie musiałem więcej krążyć po budynkach wojska. Guren w dzień wolny siedzi u siebie w gabinecie.. idealne miejsce. To znaczy teraz musiał spać. Miał nogi na biurku i zamknięte oczy, wydawał się siedzieć w wygodnej pozycji dla niego do spania. Przysunąłem sobie krzesło po drugiej stronie i chciałem go tyknąć. A w rezultacie przywaliłem leżącą książką obok.

  • Pajacu... - podpułkownik otworzył oczy czując ból – Kto Ci pozwolił znów mnie bić – gdyby nie zaspanie zareagowałby gorzej – Miałem fajny sen – ściągnął nogi.
  • Też się ciesze, że Cie widzę – poczekałem aż się bardziej rozbudzi – Trzymaj, oficjalne rozkazy. I na marginesie... najlepsze sny są o tostach.

Nie odpowiedział mi. Wziął ode mnie list i czytał go w milczeniu. Jak skończył odłożył go na bok i zaśmiał się. Musiało mu się tak bardzo podobać, podjęto decyzje bez niego i mojej wiedzy.

  • Kiedy wampiry mają swoją łapankę – ciągnęła się od par tygodni – My mamy swoją. Przeciwwagę im robimy ? - nie mógł z tego najbardziej – I jeszcze taki skład...
  • Twoja drużyna jest na urlopie – przypomniałem mu na wszelki wypadek – Należało im się ponoć parę dni wolnego.
  • Ty jako pajac numer jeden, trójka szeregowych bez cienia mózgu, dwie wkurzające dziewczyny plus jedna poraniona. Przeżyjemy jak nic – wstał z krzesła i z wsuniętymi dłońmi w kieszenie spodni stanął pod oknem.
  • Nie pasuje Ci tylko jedna osoba prawda ? – zerknąłem na przyjaciela – Guren nie możesz dłużej się tak zachowywać. Wszyscy są na wagę złota. Z każdym trzeba się dogadać.
  • Wiem o tym. Każdy musi czuć się w towarzystwie innych swobodnie i na miarę swoich możliwości pracować – zapatrzył się na zniszczony krajobraz zza oknem.
  • Droga wolna – wstałem i dołączyłem do niego – Musisz jedynie chcieć – położyłem niepewnie dłoń na jego ramieniu – Jakbyś chciał o coś zapytać. Pytaj śmiało.
  • Pajaca jedzącego tosty ? - powstrzymał ledwo śmiech – Wolałbym się prędzej pod koła samochodu rzucić niż Ciebie o coś pytać.
  • To w takim razie nie pomogę Ci zaliczyć – wzruszyłem ramionami odsuwając się – Sam zadecydowałeś.
  • Nie jestem prawiczkiem takim jak Ty – oburzył się – W przeciwieństwie od Ciebie miałem do czynienia z kobietami.
  • Przedstaw mi taką co była z Tobą w łóżku – może nie czuły punkt, ale dobry za każdym razem do rozluznienia rozmowy – Możesz podać całą listę kobiet.
  • A co ? Chcesz sam zaliczyć ? - uśmiechnął się nie za mocno – Uprzedzam, że nie każda poleci na Twojego tygryska.
  • Lepiej przyznać się do tygrysa i zakontraktowanego demona w postaci kobiety – byłem w lepszej pozycji od niego.
  • Idz się powieś Shinya – rozmowa z przyjacielem przeważnie podnosiła go na duchu.
  • Już idę się wieszać ! Na Twoje życzenie. 
Po tych słowach zostawiłem go samego. Zrobiłem co chciałem i mogłem wrócić do siebie oddając się swojemu ulubionemu zajęciu i jemu dając spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz