
~ Jakiś czas temu
~ Yukari
Nie ma to jak stołówka... naprawdę
to było najlepsze miejsce ze wszystkich. Szczególnie kiedy ma się
możliwość jedzenia z najlepszym składem na świecie. Owszem nie
przepadałam za jedną osobą, ale co z tego? Reszta powodowała iż
nie miałam zepsutego humoru tak bardzo jakbym miała siedzieć z nim
sama. I tak dzisiejszego dnia spotkaliśmy się wszyscy znów przy
jednym stole. Z tego nigdy nic dobrego nie wychodziło...
- Panie Podpułkowniku dlaczego Pan siedzi między mną a Panną Luną ? - zdarzało mi się nie raz go zaczepiać.
- Jesteśmy w mniejszości... Was trzeba rozdzielić... - zerknął na Goshiego i Shinye – Trójka się przy życiu ostała...
- Daj spokój! Jesteś bezpieczny. Żadna by Ciebie nie chciała – Luna stanęła za Hiiragim i przytuliła się do jego pleców – Prawda Shinya? Twój przyjaciel sobie wyobraża nie wiadomo jakie rzeczy.
- Sayuri i Shigure są pewnie innego zdania – oparł podbródek na dłoni zerkając na je dwie – Dziewczynki czują do niego miętę.
I tak właśnie nasz Generał
spowodował iż obie momentalnie wstały i poszły do inne stolika.
Zrobiły się jakieś takie bardzo czerwone i nie chciały mieć z
nami nic wspólnego po raz kolejny. Mito nawet nie przyszła, ona
była pewna tego co się stanie i dlatego postanowiła zjeść w
innym miejscu niż to konieczne. Goshi nie wiadomo czemu podniósł
się i udał za dziewczynkami. Zwietrzył swoją okazję? On jeden,
one dwie... nic tylko korzystać. A tak mieliby przewagę... no nie
udało się tym razem.
- Coś Ci się tosto jadzie do pleców przyczepiło – Guren aż sobie na uśmiech pozwolił – Jeszcze tosty Ci ukradnie i będziesz płakać
- Masz mnie za potwora? To Yuka jest największym potworem. Podpułkownika chce nam zabrać – czarnowłosa usiadła obok Shinyi – Byście byli bardzo ładną parą.
- Tak jak Ty z nim – odpowiedziałam od razu, ona zawsze to samo powtarzała.
- A co jeśli tak ? - przytuliła się do ramienia tym razem – Będę zazdrosna o mojego tościka jak zaczniesz się do niego dobierać. Masz Gurena.
- Jakie tosty mają branie – Ichinoose pokręcił głową na boki – Jakbym wiedział wcześniej to bym się nie śmiał – zerknął na towarzyszkę obok siebie – Yuka.... chodz ze mną. Musisz mi pomóc.
- E ? - zdziwiłam się i to bardzo – No dobrze... - podniosłam się – Tylko małych Tościków mi tu nie robić.
- Mamy ich mnóstwo – Shinya uśmiechnął się i pomachał
- Wy idziecie w podejrzane miejsce nie my.... - Luna nie chciała odpuścić – To Wy idziecie robić. Chce być chrzestną!
- Daruj sobie...
Więcej nie mogłam powiedzieć bowiem
pociągnął mnie w bok. Zrozumiałam za pierwszym razem nie musiał
tego robić. Spokojnie podążyłam za nim, ciekawe co takiego chce.
Nie chciałam z nim iść, bycie sam na sam zbyt dobre nie jest... mi
zawsze sprawiało to problem jak musiałam z nim siedzieć. Guren
wydawał się być skupiony, wyszliśmy na korytarz. Na tym się nie
skończyło, podążyliśmy jeszcze dalej. Do miejsca gdzie nas nikt
nie zobaczy... o co mu chodziło? Przekazywanie rozkazów... nie
przecież by chwili jedzenia nie odpuszczał. Będąc na miejscu
przyjrzałam mu się jeszcze raz, oparłam się plecami o ścianę,
niech mów to co mu leży na sercu. Szybciej wrócimy do stołówki i
pośmiejemy się dopóki nam się przerwa obiadowa nie skończy. Tyle
czasu nie było aby móc go tracić albo nie tracić? Cholera wie o
co mu chodziło.
- Co taka spięta jesteś ? - stanął naprzeciwko niej w niewielkiej odległości – Nie dałem Ci powodów...
- Jasne Guren... wyrwałeś mnie ze stołówki... - byłam dobrej myśli, nic złego mi nie przekaże. Strzeliłby sobie w kolano – Powiedz co masz i wracajmy...
- Postaram się – oparł dłoń niedaleko jej głowy przez co był odrobinę bliżej dziewczyny – Yuka spójrz mi w oczy.
- Jesteś za blisko – szepnęłam... tak było, jego bliskość mnie paraliżowała – Możemy porozmawiać inaczej...
- Hej poprosiłem o coś – wolną dłonią nakierował głowę jasnowłosej w swoją stronę – Zaraz dam Ci spokój.
- Dobrze... - wydukałam chcąc nie chcąc patrząc męzczyznie w oczy, miał nade mną przewagę, zawsze miał. Moje serce zabiło mocniej czując dotyk na skórze. Czemu się tak zachowywałam? On działał mi tylko na nerwy... na nic więcej.
- Od razu lepiej – uśmiechnął się lekko – Nie mów nikomu tego co Ci przekaże. Zachowajmy to w tajemnicy.
Pokiwałam głową i otwierałam buzie
by mu odpowiedzieć lecz on przyłożył palec na moje usta dając
tym znak iż mam milczeć. Byłam jak na szpilkach, co mi wolno, a
czego nie? Guren pochylił się nade mną, czułam jego zapach...
oddech.
- Zapomnij o tym – szepnął jej na uszko.
Ponowna próba odpowiedzenia skończyła
się fiaskiem. Podpułkownik złączył swoje wargi z moimi. Nie był
wcale nachalny, pocałunek był delikatny. Pochłonięta chwilą
niepewnie odwzajemniłam. Dłonie zacisnęłam na mundurze Gurena,
przyciągnęłam go bliżej. Czy ja tego chciałam? Sama nie wiem...
to była chwila.
Po owej chwili odsunął się ode mnie.
Zerknęłam mu w oczy, nic nie mogłam z nich wyczytać. Pozostawał
dla mnie zagadką. Wciąż byliśmy blisko siebie. Co mnie dziwiło.
Mahiru przestała go interesować? Nie... to Guren... Yukari zacznij
myśleć...
- Widzimy się pózniej – rzucił i odszedł od dziewczyny zostawiając ją w dziwnym stanie.
~ Czasy obecne.
Leżałam na trawie patrząc w niebo.
To wspomnienie przychodziło do mnie za każdym razem. Guren jakiego
widziałam wtedy zniknął. Nie ma nic w nim co podczas tamtejszego
dnia. I jeszcze to zostawienie... muszę z nim o tym porozmawiać
któregoś dnia. Kiedy będzie bezpieczniej i nic na głowie.
Korzystałam z chwili kiedy Kimizuki i Yoichi dalej walczą z
oskarżeniami o gejostwo.
- On Cie nie kocha.
Powiedziałam do siebie. Zabawil się
moimi uczuciami jak za każdym razem zresztą. Miał zaplanowane.. na
pewno. Takiej jak ja się nie kocha... Luna często mi wspominała o
tym choć dalej pozostawała moją najlepszą przyjaciółką i
niedoszłą dziewczynę Shinyi... może im się uda być razem...
miło by było widzieć jakąś parę.
- Będzie dobrze.
Szepnęłam w momencie kiedy zawołali
mnie. Idziemy łapać szlachcica. Musisz się skupić na zadaniu, a
nie na tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz