poniedziałek, 30 października 2017

Noc II

Ferid Bathory and Krul Tepes . I'm death xd poor nee-san xd



~ Shinya

Czy ja coś wielkiego zrobiłem ? No nie, pozwoliłem aby Yuka i Guren się pogodzili i jakoś w miarę zgrali dla dobra zespołu. Co bym braciszkowi powiedział jakby się pozabijali przy któreś okazji możliwej ? Nie miałbym nic na swoją obronę... no właśnie... a co jeśli się zabiją teraz będąc ze sobą na osobności ? Chyba zrobiłem największy błąd w swoim życiu. Zatrzymałem się nagle i odwróciłem głowę w kierunku miejsca z którego wyruszyliśmy. Jakby się tak cofnąć i zamienić ? Porozmawiałbym z nim i wyjaśnił, że dalsze kłótnie nie mają sensu. Musiałem się straszne zamyśli skoro nie słyszałem wołania, dopiero na skutek pukania w rękę zauważyłem, że mały coś ode mnie chce.

  • Tak ? - zapytałem z dużą dawką grzeczności.
  • Dlaczego Pan się zatrzymał ? - patrzył na niego dużymi oczkami pilnując by czapka nie spadła mu z głowy.
  • Usłyszałem coś, ale nie przejmuj się. To wiatr płata mi figle – skłamałem po raz kolejny dzisiaj. Nikt mnie nie sprawdzi wykrywaczem kłamstw – Już idziemy dalej na rozeznanie.
  • Prze pana ! - celowo podniósł głos – Ajć przepraszam za to... - głupio mu się zrobiło jak se pomyślał ile mógł problemów tym przynieść – Dobrze zrobiliśmy ?
  • Rozdzielając się ? Jak na moje oko dobrze pod warunkiem iż podział wyglądałby inaczej. Obecnie jedna z grupek jest najbardziej narażona – popatrzyłem na malucha – Mogliśmy lepiej się dobrać.
  • Nie rozumiem – próbował sam zrozumieć dlaczego nie wyszło dobrze takie rozstawienie grupowe lecz nie za bardzo mu szło.
  • Popatrz. Ja idę z Tobą. Jesteś bezpieczny – teoretycznie, gdyby miał tosty by już nie żył – Kimizuki i Yuu jako posiadacze czarnego demona również sobie poradzą. Yuka i Guren tym bardziej. Mitsuba z Shinoa mogą mieć problemy. Należałoby Podpułkownika dać do jednej – jaki ja dzisiaj mądry byłem. Tosty na śniadanie to dobry pomysł.
  • Podpułkownik by się pokłócił z którąś. Obie działają mu na nerwy – odpowiedział szczerze – Nie mógłby iść z żadną z nich.
  • Doprawdy ? - wychodzi na to iż nie dopuszcza do siebie żadnej kobiety... muszę go prześwięcić i się doinformować koniecznie – Znajdziemy na to sposób, a teraz chodz. Czas nagli.

Jak ja marze o ciepłym toście z dzemem. To śniadaniowe było za małe żeby się najeść. Nie miałem za bardzo czasu by znieść więcej choć nie musiałem z nimi iść. Zależało mi na unikaniu braciszka Kureto i jego przyjaciółeczki Aoi. Swoją drogą Mitsuba jest jej siostrą ? Musiałbym podpytać się jej czy będzie wiedziała coś na temat tego co między nim się dzieje.

  • Yoichi schowaj się – wskazałem mu miejsca za zniszczoną ścianą, pozostałość jakiegoś budynku najpewniej – I się nie wychylaj – nie miał nikt zginąć.

Po tym jak upewniłem się iż młody jest dobrze schowany przywołałem swojego Byaku i z opuszczoną bronią czekałem. Wydawało mi się jakby wampir czaił się niedaleko. Gdyby podszedł bliże moją broń byłaby nieskuteczna. Tygrysek jest zabójczy jedynie na dystansie, a nie podczas walki wręcz o którą aż się proszę stojąc na środku. Odwróciłem lekko głowę w bok i pokazałem mu by również się przyszykował do walki.

  • Oby reszta miała więcej szczęścia niż my...

Tak bardzo poświęcałem się dla paru chwil z tostem. Czy to nie jest wspaniałe poświecenie godne Generała Brygady Imperialnej Armii Demonów ? I to jeszcze jednostki do zwalczania wampirów ?

~ Hikari  

Z reguły nie narzekam za dużo jak nie mam powodu. Jednakże mój towarzysz wydawał się być na tyle nudnym wampirem, że aż miałam ochotę zawisnąć gdzieś nad głowami jednostki do eksterminacji wampirów. To by było coś ! Śmierć godna wampirzycy która postanowiła umrzeć dla przestrogi innych. Nigdy nie wybieraj się w żadną podróż do biblioteki z pupilkiem władczyni. W inne miejsce może byłoby lepiej.

Droga się dłużyła przez tą ciszę panującą między nami. Nie wiedział jak inaczej zacząć rozmowę ? Nie miał lepszego pomysłu ? Albo był tak onieśmielony moją skromną osóbką. Im bliżej miejsca dotarcia tym miałam chęć na zrobienie jednej z dość ryzykownych rzeczy. Złapałam blondyna za rękę i pociągnęłam w biegu. Raz dwa znalezliśmy się pod drzwiami.

  • Spieszy mi się – powiedziałam na swoją obronę i sięgnęłam do klamki – Zróbmy co musimy i wracajmy na kolacje. Krul na pewno nie będzie chciała na nas czekać za długo.
  • Już już – poczekał jak otworzy drzwi, nie chciał się przez nią przebijać.

Po wejściu do środka rozejrzałam się za czymś co go skłoniło do przyjścia tutaj w tak ważnym momencie. Szczerze mówiąc bywałam tutaj niezwykle rzadko i nie korciło mnie nawet do przychodzenia częściej. W bibliotece Ferida nie poderwę, nie miałabym na to najmniejszych szans. On tutaj też raczej nie jest częstym gościem, nie widziałam go tutaj ani razu... Crowley by mi powiedział jakby było inaczej.

  • Pomożesz mi znalezć książkę na temat historii wampirów ? - poprosił Mika – Nie wiem pod jakim nazewnictwem szukać.
  • Jasne – zgodziłam się tylko dlatego by szybciej wrócić.

Minęłam wampira i poszłam do odpowiedniej alejki, a potem powędrowałam prosto do regału. Szukałam jak najgrubszej książki by miał co ze sobą zabrać i byłoby dla niego na tyle ciężkie by odwidział sobie dalszą edukacje wampirzą. Szukając tytułu zapomniałam zapytać o jaki dokładnie chodzi okres. Wychyliłam głowę zza mebla. Nigdzie nie mogłam go dostrzec, miał czekać... chyba czekać.

  • Mika !

Krzyknęłam i wyszłam na odnalezienie go. Po jakimś czasie i przejściu całego miejsca postanowiłam wrócić. Za dużo czasu straciłam na niego i w chowanego się bawić nie będę. Próbowałam otworzyć drzwi które stawiały mi opór. Napierałam na nie całym ciałem i nic mi nie wychodziło. Kopnęłam je nawet, a one ani drgnęły.

  • Po to były mu kluczę

Był bardziej przebiegły niż jakikolwiek inny wampir jakie znam. Ale dlaczego to zrobił ? Ja mu nic nie zrobiłam ! Chciałam pomóc... to znaczy zmusili mnie by mu pomóc. Nie miałam innego wyjścia. Tylko to nie powód żeby zamykać w bibliotece i to jeszcze bez żadnego słowa. Trace szanse na powodzenie mojej misji. Usiadłam niedaleko drzwi by się opanować oraz zastanowić co będę robić przez ten czas. Drzwi od środka nie da się sforsować, krzyków również nikt nie będzie w stanie usłyszeć. To biblioteka, tutaj można zabić i nikt by się nie dowiedział z zewnątrz. Oparłam głowę o ścianę patrząc w sufit. Jejku dać się tak prosto ? Poproszę Rene by pomógł mi się na nim zemścić. Albo lepiej ! Od razu pójdę do Krul i wyjaśnię jej co zaszło, Powinna być mi wdzieczna i wybaczyć to opuszczenie kolacji. Nie wrócę na nią na czas. Już mi się nie uda tego dokonać, a wielka szkoda. Kolejną okazję mogę mieć dopiero za jakiś dłuższy czas.

~ Yukari

Oddaliśmy się za daleko niż mieliśmy. Zorientowałam się dopiero po tym jak mijaliśmy tablice z reklamą jakieś restauracji. Pamiętałam gdzie ta reklama się znajduje i stąd wiem iż nasze zapędy były przesadzone. Jeżeli coś się stanie nie usłyszymy i my byliśmy skazani na siebie i te całe niebezpieczeństwo. Ani myślałam zwrócić mu uwagę, jeszcze mnie znów zmiesza z błotem jak zawsze. Im dalej byliśmy tym bardziej obraz znajomy mi się rozmazywał. Za tą tablicą jeszcze nigdy nie byłam. Obyśmy wszyscy wrócili cali do domu... podaruje Shinyi to co chciałam zrobić, żeby tylko wrócić całym do domu.

  • Użytkowniczka demonicznej broni się boi ? - zaśmiał się pod nosem – Musiałaś oszukiwać na teście. Znalazłaś sposób na oszustwo.
  • Nie boje się – mówiłam prawdę, posiadanie broni mi pomagało trzymać się przy zdrowych zmysłach – Uważam, że jesteśmy za daleko.
  • Poradzą sobie bez nas. Byli na tyle głupi żeby się rozdzielać – kompletnie się nimi nie przejmował – Co ma być to będzie. Albo przeżyją albo zginął z rąk potworów na własne życzenie.
  • Guren... - urwałam zdanie zaraz na samym początku. Muszę wciąż uważać na słowa. Był moim przełożonym i to w dodatku takim którego nie darze zbytnią sympatią.

Nie zareagował, patrzył się w jeden punkt. Dobyłam słabszej katany i nie musiał mi mówić co mam robić. Rzuciłam się wściekle na jednego z ujawnionych wampirów. Bronienie jego dupy należało do moich obowiązków. Reszta również musiała natrafić swoich wrogów, oni musieli być przygotowani na pojawienie się wojska w tych rejonach. Ale skąd by wiedzieli tak szybko ? Spotkanie było wczoraj, żaden przeciekł nie mógł wypłynąć.

Radziliśmy sobie dość dobrze, były to zwyczajne wampiry. Nie mieliśmy z nimi żadnego problemu i może byłoby tak do końca gdyby nie pojawienie się wampira odzianego w biel i złoto. Zatrzymałam się niedaleko Gurena. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. To był szlachcic i żadnej możliwości wycofania się. Podjęcie z nim walki było najmniej rozsądną decyzją z możliwych. Bałam się o resztę, szlachta dopadająca innych ? To był obrazek na który nie mogliśmy sobie pozwolić.

  • Wez dwie – rozkazał – Nie mamy czasu na zastanawianie się czy to aby na pewno dobry pomysł.
  • Nie – nie wolno mi było tego robić, nawet w sytuacji zagrożenia życia, nie mogłam i koniec kropka.
  • Chcesz by wszyscy zginęli głupia ?! - wziął ją za ubranie – Ogarnij się w końcu i wez do roboty !

Po uwolnieniu od niego nie mogłam powiedzieć nie... będzie na podpułkownika w razie czego. Widziałam jak bierze tabletkę, nie posiadałam ich tylko dlatego iż miałam inną broń, o wiele skuteczniejszą jeśli pozwolę sobie jej użyć, a mi wciąż nie wolno było tego robić. Jak inni się dogadują z Gurenem ? Ja tego nie potrafię i jeszcze więcej stracił w moich oczach... dobyłam drugiej i czekają na znak ataku szukałam po głowie pomysłu na taktykę walki.

Sama nie wiem co dalej się działo po tym jak nasze miecze się ze sobą zderzyły. Demon ? Nie... bardziej coś innego spowodowało iż w tak ważnym momencie straciłam kontakt ze światem. Umarłam ? Chyba nie, jakby tak było odczułabym jakiś ból, a tak nie było. Pamiętam tą chęć mordu w oczach szlachcica i nic więcej nie doszło do mojej świadomości. Nie wybacze sobie gdyby ktoś zginął przez to iż mi się zachciało akurat teraz padać jak długa na polu bitwy daleko od bezpiecznej bazy.

~ Mika

Zrobiłem to co mi Krul kazała zrobić przez kolacją. Nie zadawałem żadnych pytań, nie dochodziłem do prawdy, która nie przydałaby mi się w ogóle. Chciała się pozbyć tej dziewczyny i ja jako grzeczny sługus pomogłem. Było mi jej szkoda tak zostawiać samą w bibliotece, ale podobno nagrabiła sobie i musiałem podjąć decyzję na miarę mnie. Dopóki nie znajdę odpowiedzi na moje pytanie muszę być posłuszny i trzymać się swojego człowieczeństwa jak najdłużej będę mógł. Wyciągnąłem z kieszeni fiolkę zapełnioną w połowie krwią i jednym ruchem wlałem całą pozostaną zawartość do gardła. Przełknąłem ją z trudem, bycie na wpół wampirem do prostych nie należy. Schowałem dowód zbrodni i wróciłem na sale balową wciąż okupowaną przez nich. Zasiadłem na swoje miejsce i przysunąłem się bardziej podnosząc krzesło do góry by nie szurać za bardzo.

  • Zostaliśmy w mniejszym towarzystwie – skomentował rozbawiony Crowley – Musiała sobie nagrabić za bardzo.
  • Rene się na nią skarżył niedawno – Ferid wziął widelec do dłoni – Przed kolacją jakoś to było. Z molestowała go bezpodstawnie korzystając z okazji wyrażenia przez niego chęci pomocy.
  • Ale młodzi mają problemy – gdyby się nie opanował ze śmiechem spadłby z krzesła – Można wiedzieć gdzie Panienka została zamknięta ? Domyślam się, że raczej taki zabiegł został zastosowany.
  • Biblioteka – odpowiedziałem – Był to mój pomysł – dodałem dla sprostowania sprawy. Miałem wolną rękę do tego gdzie mam ją zostawić. Miałem jedynie upewnić się że nie wróci na sale za czasów kolacji.
  • Doskonale – Krul wydała się być zadowolona – Zostanie wypuszczona za parę godzin. Macie wybór kto to zrobi.
  • Skuszę się – długowłosy miał w tym swój cel – Zostawiłem tam bodajże moje dokumenty. Musiałbym się po nie przejść.

Nie dołączałem się do nich rozmowy. Siedziałem z rękoma położonymi na własnych kolanach i wysłuchiwałem planów odnośnie ludzi i tego co zrobią Armii demonów jak wpadną w ich ręce. Nie miałem jeszcze odwagi żeby zapytać się co to za Armia. Jeżeli wszystkie dzieci były tutaj, a ludzkość wyginęła... z drugiej jednak strony wciąż nawijają o ludziach. Musieli przeżyć i trzymać się dobrze skoro stawiają się wampirom. Jest szansa na to, że Yuu żyje ? Mógł trafić do nich... mógł zostać ocalony przez los.

  • Pora wracać do swoich obowiązków – dziewczynka odeszła od stołu w dobrym humorze – Mikaela idziesz ze mną. Mamy rozmowę do przeprowadzenia.
  • Tylko nie za głośno mi tam – Crowley pogroził im maluszkiem i poszedł w ślady dziewczyny – Nie zagłuszajcie innych odgłosów natury.
  • Niech Cie trafi demon ! - nie dała się za bardzo po raz kolejny wyprowadzić z równowagi choć krzyk mówił o czymś znacznie innym.
  • Masz klucz - położyłem go przed najgorszym jak dla mnie wampirem – Bez niego się tam nie dostaniesz.

Na więcej nie miałem jak sobie pozwolić. Zostałem pociągnięty do wyjścia już po raz drugi dzisiaj. Dalsze knucie planów nie należało do moim ulubionych zajęć. Musiałem być jedynie potulni i próbować nie działać na niekorzyść ludzi, więcej od mnie nie wyciągnie, ani nie zmusi... pilnowanie się i trzymanie pod kontrolą było najważniejsze, zaraz po uratowaniu Yuu. Do tego czasu mogę chronić ludzi, byle tylko on był bezpieczny, a po tym niech się zabijają nawzajem aż do ostatniej nogi. Nie zależy mi ani na ludziach ani na wampirach. Mi zależy tylko na moim Yuu.

~ Hikari

Długo na ziemi nie siedziałam. Jak już tu jestem to coś poczytam. Lepsze to niż siedzenie i rozmyślanie nad tym w jaki sposób utłukę Mike za jego bardzo miłą postawę względem nowej koleżanki. Usiadłam przy stole z pierwsza lepszą książką i czytałam po dwa trzy zdania po parę stron, tak bardzo mnie to wszystko interesowało. Odłożyłam ją zdegustowaną dalszą wizją czytania, nie miałam do tego odpowiedniego zapału. Nie to co inni których akurat musiało tutaj nie być. Podniosłam się na rękach i podeszłam do okna, było za wysoko żeby skakać... miałam malutenki lek wysokości. Nie przeszkadzał mi jednakże przy próbie ucieczki był jednak problemem. Patrzyłam na niebo, na to co przedstawia, uspokojenie się by mnie uratowało. Drzwi się otworzyły zaraz po tym jak postanowiłam jednak wyskoczyć przez okno. Wkurza spojrzałam na osobę wchodzącą do środka, miałam dziwną wizję iż to Mika po mnie wrócił. Miałam mordercze zapędy okiełznane po ujrzeniu wampira, szlachcica. Najlepszego z najlepszych. Przełknęłam głośno śline, nie nie słyszał i nie widział tego jak się zamierzałam zachować, nie mógł.

  • Mika mówił o księżniczce zamkniętej w wieży – zerknął na nią – Jako dzielny rycerz przyszedłem ją uratować.
  • Pan Ferid... - skłoniłam się lekko z małymi rumieńcami na policzkach - Nie chciałam sprawiać kłopotu.
  • Jaki to kłopot ? Tak naprawdę przyszedłem po dokumenty. Ciebie ratuje z opałów przy okazji – minął ją i wziął ze stolika plik papierów – Krul Cie ukarała.
  • Za co znów ? - znów było dobrym słowem, co chwile zostaje przez nią karana za coś co było albo drobnostką albo nie moją sprawą. Wyprostowałam się dotknięta jego słowami, mógłby być milszy nie raz.
  • Za dogryzanie Mikaeli. Jej pupilka nie można lekceważyć – przejrzał czy wszystko się zgadza – On jest kluczem do spokoju.
  • Nie zrobiłam mu nic- nie miałam jak mu zrobić, nie znaliśmy się, a słowa które wypowiadałam na jego temat nie dochodziły do nikogo niezaufanego – jestem niewinna.
  • W jej oczach winach – odwrócił się plecami – Rób tak dalej, a będziesz skazana na lochy za ucieczkę – uniósł rękę do góry – Do zobaczenia złotko za jakiś czas ! - powiedział na odchodne i zniknął za drzwiami których już nie zamykał.

Wyrusze na patrol z nim i będę miała spokój. Muszę tylko zacząć się zachowywać inaczej. Blondyn miał swoje przywileje jako pupilek, a póki się z nim nie polubie nie będę miała jak poderwać mojego wybranka serca. Wyszłam z biblioteki niedługo po nim. Spróbuje się dowiedzieć czegoś więcej o Mice i może go ośmieszyć ? Krul by zapomniała o tym co ja robiłam i to jego by wyrzuciła ze swojej zaufanej grupki ludzi. Ewentualnie jego pierw poderwę by nie dawać żadnych złudzeń i dzięki temu Ferid będzie o mnie zazdrosny i po rzuceniu jednego zdobędę drugiego. Tak to będzie jeszcze lepszy pomysł. Idąc przed siebie miałam ułożony plan działania, jeżeli teraz nie wyjdzie będzie trzeba sobie darować.

  • Rene poczekaj – zawołałam go z uśmiechem na twarzy – Widziałeś może tego nowego pupila ? Potrzebuje z nim porozmawiać jak najszybciej.
  • Nie nie widziałem – utrzymywał spory dystans między nimi by uniknąć powtórki z rozrywki – Musisz kogoś innego zapytać.
  • Ja nie mam tyle czasu by się pytać każdego po kolei – stałam w miejscu załamana swoim brakiem szczęścia dzisiejszego dnia – Muszę z nim natychmiast porozmawiać.
  • Zobacz w jego komnacie, a teraz wybacz. Sam się spieszę – pokiwał głową by się pożegnać i odszedł bez dodatkowych słów.

Z ciekawości pójdę sprawdzić czy go tam znajdę. Jak nie poszukam w innym rejonie pałacu.

~ Yukari

Po otworzeniu oczu widziałam słabe światło docierające z ogniska i nic poza tym. Wychodząc na misje był dzień, a teraz zrobiła się noc ? Ile ja do licha byłam nieprzytomna. Uniosłam się przez co marynarka od munduru zsunęła się z mojego ciała, nie należała do mnie. Odznaczenia na niej wskazywały na innego właściciela. Usiadłam trzymając się za głowę, bolała mnie cholernie. Musiałam przywalić w nią kiedy upadałam na ziemie. Zerknęłam na swoją dłoń, była czysta, za to nowo powstałe strupki były wyczuwalne. Miałam zamiar się podnieść lecz nogi odmówiły mi współpracy i upadłam na pośladki cicho klnąc z bólu.

  • Odpoczywaj – Guren siedział niedaleko – Mocno oberwałaś od szlachcica za nim walka na dobre się rozpoczeła.
  • Co z nim ? - nic więcej mnie nie interesowało - Co zresztą grupy ? Żyją ? - tak wiem za duży pytań jak na chwile przed przebudzeniem
  • Szlachcic uciekł, a oni musieli wrócić do bazy. Nie słyszałem żadnych krzyków idąc z Tobą bliżej miejsca spotkania dopóki się nie ściemniło – westchnął cicho – Z samego rana wrócimy z powrotem do bazy.
  • Jesteś ranny – zdziwiło mnie czemu trzyma się za bok, dopiero po chwili doszło do mnie co mogło się stać – Pomogę Ci.

Okej, nienawidziłam co... nie nie przepadałam za nim. Tylko on mógł mnie tam zostawić na pastwę losu i wrócić sam, a mimo to zabrał ze sobą i otoczył swoją opieką, nie mogłam się wypiąć teraz na niego. Kulając się na kolanach dotarłam do mężczyzny i przyglądałam się ranie dalej zasłanianej dłonią. Nie krwawiła może za mocno lecz krwawiła i gdyby ją tak zostawić nie dożyłby porannego powrotu do bazy.

  • Daj mi to zrobić – upierałam się – Nie bądź uparty jak osioł bo powiem Shinyi że to Ty zjadłeś jego tosty ostatnio.
  • To już cios poniżej pasa Yukari – zaśmiał się pod nosem i odsłonił ranę – Nie jest duża, nie potrzebuje opieki medycznej.
  • Właśnie widzę – mężczyźni muszą być tacy sami. Nie dadzą sobie pomóc w żaden sposób. Unoszą się tylko honorem.

Pchnęłam go delikatnie by się położył po czym podwinęłam koszulę na tyle by mi nie przeszkadzała. Może i ogromna nie była, ale dalej należała do tych dużych. Zdjęłam z siebie pierw marynarkę, a potem koszulę i narzuciłam mundur z powrotem zapinając guziki. Musiało tyle wystarczyć do powrotu. Rozerwałam ją na długie części i musiałam go pociągnąć żeby usiadł w miarę wyprostowany. Owijałam go tymi pasmami ciasno skupiając się na ranie. Światło ogniska nie dawało zbyt dużej widoczności. Kiedy skończyłam upewniłam się parę razy czy nie przecieknie za szybko i czy będzie się trzymać. Wróciłam po jego rzecz i oddałam mu. Jemu się bardziej przyda ciepło niż mi.

  • Po powrocie będą musieli Ci to zaszyć – zakrwawione ręce wytarłam o własną spódniczkę i znalazłam się bliżej ognia – Do tego czasu to musi wystarczyć.
  • Wystarczyło by i bez tego – chcąc nie chcąc dosiadł się do niej – Dziękuje za pomoc.
  • To ja dziękuje za uratowanie życia.

Byłam jego dłużniczką od tego momentu, wiadomo może sobie pomyśleć iż robienie za pielęgniarkę było spłaceniem długu. Przypomnę mu się jeszcze parę razy. Do wschodu słońca byliśmy skazani na siebie, a potem nasze drogi się rozejdą dopóki nie znajdzie się kolejny powód abyśmy wyruszyli gdzieś razem i albo z jego drużyną albo znów z tymi młodymi. Patrzyłam w ogień jak iskierki uciekały na każdą stronę ze skupieniem. Rozmowa się urwała po podziękowaniach. Zerkałam co jakiś czas na niego by sprawdzić czy żyje i czy nie zasnął na siedząco. To był ciężki dzień i straszne wymęczający.

  • Prześpij się. Potrzymam pierwszą wartę – zaproponowałam – Spałam przed Tobą i czuje się wypoczęta na tyle by pilnować.
  • Nie zaufam komuś kto oberwał w głowę od wampira i stracił przytomność. Wybacz – odparł cicho, ledwie słyszalnie.
  • Całej nocy nie przetrzymasz, a nawet jeśli dasz radę to powrót do bazy będzie cięższy niż Ci się wydaje. Ja Ciebie nie uniosę – próby skończyłyby się bardzo, ale to bardzo zle. Lepiej nie próbować się do tego zabierać.
  • Daleko nie mamy. Kilometr, może nieco mniej. Chodzenie po nocy jest niebezpieczne i dlatego zostaliśmy tutaj - nie musiał się jej tłumaczyć, on chciał się wyjaśnić czemu do tego doszło.
  • To nie zmienia faktu, że możesz nie dać rady – podpułkownik jest dość specyficzny jeśli chodzi o zaufanie do innych – Będę budzić od razu jak usłyszę kogoś albo coś.
  • Nie ma mowy – starał się być cicho niczym mysz pod miotłą żeby nie zwracać bardziej uwagi. Ogień był konieczny, noce bywają zimne.

Nie kontynuowałam dalszej rozmowy na ten temat. Skuliłam się przy ognisku myśląc nad kolejnym. Po przez rozmowę szybciej minę nam noc skoro nie zamierza iść spać. Mi ból głowy przeszkadzał w zaśnięciu. Był nie do wytrzymania. Wzięłabym parę tabletek przeciwbólowych jakbym miała je przy sobie i jemu bym odstąpiła. Nie oszuka mnie, rana musiała go podobnie boleć. Honor mu się nie pozwala przyznać.

  • Na drugi raz mnie tam zostaw i ratuj siebie – parę godzin temu życzył mi śmierci – Jesteś ważniejszy dla Armii ode mnie.
  • Każdy posiadający demoniczny oręż jest ważny dla Armii tak samo. Stopnie nie mają tu nic do rzeczy ani ogólna pozycja – rozglądał się na czymś co mógłby wrzuci do ogniska żeby je podtrzymać znacznie dłużej.
  • Wypadek przy pracy w raporcie – aż tak bardzo mi nie zależało na życiu jeśli będzie wyglądać w ten sposób. Nie zamierzam żyć według jakiś zasad wytoczonych przez górę. Sam szczyt dowództwa.
  • Shinya by mnie zamordował na miejscu. Jesteś dla niego ważna – miał o tym nie mówić na prośbę przyjaciela – Bliska przyjaciółka.
  • On za przyjaciół ma tylko tosty i dzem – nie powstrzymałam cichego śmiechu – Reszta są dodatkami.
  • Tosty to tosty – pokręcił głową na boki.


Jakieś dwie godziny pózniej tak jak sądziłam Guren odleciał. Musiał mi zaufać czy tego chciał czy też nie. Okryłam go jego marynarką i przeszłam na kolanach bliżej wyjścia z budynku w jakim się znajdowaliśmy. To było jedyne wejście do środka i za razem jedyne zródło dostania się do nas. Innej drogi nie było. Siedziałam rozglądając się co parę minut. Wspomnienie o Hiragim spowodowało że zaczęłam bardziej nad wszystkim myśleć. Shinya płakałby za każdym przyjacielem, każdy kto należał do jego tost klubu był ważny. Nie było nikogo ponad resztę. Powiedziałby o tym i ba podzieliłby się z taką osobom swoimi tostami. Normalnie tego nie robi. Jego tościki.

  • Śpisz ?
Pytałam cyklicznie sprawdzając czy się obudził czy nie.

~ Shinya

Powrót do bazy i tłumaczenie się z sytuacji przed braciszkiem Kureto było trudne. Pogodzenie się z tym co się stało było zbyt wymagające. Na poszukiwania mogliśmy wyruszyć dopiero rano, co mogło być zgubne dla nich. Jako, że nie mogłem w nocy spać wynurzyłem się ze swojego pokoju. Dopadłem chłopaków od warty i korzystając ze swojej pozycji dołączyłem do wartowników na dzisiejszą noc. Yuu i Kimizuki pierwsi odpadli przy oczekiwaniu na powrót Gurena i Yukari, a tak się deklarowali, że będą do końca czekać. Na placu boju zostałem z Mistubą i Yoichim. Shinoa miała lepsze rzeczy do roboty czyli najpewniej poszła spać lub spisywać raport misyjny na pierw z zarysów podawanych jak jeszcze z nami siedziała.

  • Panie Shinya – zaczął Yoichi – Zwykłe wampiry by ich nie zatrzymały na tak długo.
  • Wzmianki o silniejszych osobnikach nie dostaliśmy – Mitsuba nie dowierzała w to co słyszy od towarzysza z drużyny.
  • Jak wrócą zapytamy się co się z nimi działo przez ten czas – miałem głęboką wiarę w ich szybki i cały powrót. Tosty czekały na zrobienie specjalnie dla nich. Marnowanie ich było grzechem, zrezygnowałem z nich dla zaginionych. Powinni się pośpieszyć z powrotem do domu.
  • Rozdzielenie się było złym pomysłem – szepnął ze spuszczoną głową – Pan nie miał racji z dobrym pomysłem...
  • Wy decydowaliście o tym co robicie i co uważacie za słuszne – taka była prawda, nie mogliśmy się wpierniczać w ich decyzje. Nie na tym ponoć polegała misja. Byłby Guren to bym się podpytał od czego zależało poprawne wykonanie i nie przeszkadzanie im w dążeniu do tego.

Młodzi jeszcze ze sobą rozmawiali. Jednakże usnęli mi jak pozostali. Shinoa również się nie pojawiała więc musiała usnąć. Choć Kimizuki się budził i siedział ze mną parę minut i znów usypiał. I takie towarzystwo było cenne. Myślałem, że będą mieli gdzieś czekanie na przełożonego i jego towarzyszkę. Ta noc powinna ich do siebie przekonać na tyle by się więcej ze sobą nie kłócili i nie robili dziwnych rzeczy względem siebie.

~ Ferid


  • Crowley wez zamilcz na ten temat. Słyszałeś Krul nie wolno nam – zaśmiałem się na same wspomnienie o tym zakazie – Nie możesz ruszać ludzi. Nie łam danego słowa.
  • Czy ja badam ? Ja porządkuje dokumentacje – pokazał mu jeden z dokumentów – My palcem nie kiwamy w tych badaniach.
  • Badamy wampiry na różne sposoby – spojrzałem na nasze króliki doświadczalne – Wiele przezyły te okazji degeneracji i kompletnego zniszczenia.
  • Nasz współpracownik nie narzeka na okazy i wyniki badań - odłożył dokument i wziął następny – Hikari nie czytała tego ? Masz pewność ?
  • Wyglądała na naprawdę zdziwioną kiedy powiedziałem o nich. Musiała ich nie widzieć – miałem opracowane co bym zrobił z nią jakby jednak czytała cokolwiek co leżało na kupce moich dokumentów.
  • Miejmy nadzieje.
  • Wykorzystam ją jeszcze do swoich celów zobaczysz – kolejna fala śmiechu mnie dopadła – Przyda mi się taka naiwna dziewczynka jak ona.
  • Podzielisz się ? - zainteresował się tematyką dziewczyny – Sam nie będziesz się rozkoszował takim świetnym okazem.
  • Jasna sprawa przyjacielu – uśmiechnąłem się i wróciłem do opracowywania kolejnych badań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz